sobota, 26 kwietnia 2008

Co dziś płonie na Legnickiej

Część redakcji Monady wybrała się wczoraj we wrocławską podróż sentymentalną. Najpierw performance Jerzego Kosałki, związanego onegdaj z Luxusem. Postać niewątpliwie sympatyczna, performance zresztą również, przynajmniej dopóki go nie opuściliśmy, co stało się zresztą, na wszelki wypadek, zaraz po rozpoczęciu.

Gwoździem wieczoru był koncert Miki Mausoleum. Jak zwykle okazja do spotkania wielu osób o smakowicie podejrzanej proweniencji.

Nie pisalibyśmy tego wszystkiego, gdyby nie Zeitgeist, duch czasu, który przemówił ze sceny niezwykle wyraźnie. Otóż, większość wczorajszego repertuaru stanowiły stare szlagiery: Zomo na Legnickiej, Brytyjscy gornicy, Straszna bryndza. Nie da się więc ukryć, że  teksty omawiały sprawy, które bieżącymi można było nazwać ćwierć wieku temu. Dla wielu osób symbolika, która jest w nich  używana, może być dziś zupełnie niejasna: czy w Anglii są kopalnie, o jakiego niewidomego chodzi i czemu ta  wrona taka totalitarna?

To nie musi stanowić problemu. Ci, którzy chcą (a my chcemy) odnajdą w tekstach aktualny rdzeń. Natomiast, o ile teksty się nie zmieniły, to jak najbardziej zmieniła się muzyka. Wykonania ZOMO na Legnickiej z lat 80. miało w sobie cudowny niepokój. We wczorajszym wykonaniu płonąca benzyna była rozbujana tak, jakby to płonął jakiś joint w ustach młodego fana Boba Marleya, a nie koktajl Mołotowa na tarczy ZOMOwca.

Trudno się dziwić, że tak jest, skoro żadna benzyna dziś nie płonie, a w gardłach wcale nie rośnie krzyk.

Muszę jednak przyznać, że z sentymentem wspominam koncert Kamana z 2001 roku ze Stajni nr 8a, na którym zagrał tylko jeden kawałek, przechodząc od noisowych solówek na gitarze do tybetańskich śpiewów. Koncert zakończył się po pół  godzinie, mimo histerycznych prostestów publiczności i miał w sobie wiele z tego, co kompletnie zagubił wczorajszy występ.

Ale sopran Grażynki, zwłaszcza w Chciałbyś się stąd urwać - paluszki lizać.

poniedziałek, 21 kwietnia 2008

...a proletaryzacja życia codziennego postępuje w jeszcze szybszym niż kiedykolwiek tempie...


...nie mamy zatem wyjścia, bo rzeczywistość nie tyle przerasta utopię, ale utopia straciła miejsce w rzeczywistości... Tworzenie faktów - oto rozwiązanie!