Słuchając relacji z Warszawy przypomniało mi się moje ulubione wrocławskie targowisko i jego los.
Wrocław należy do awangardy, jeśli chodzi o walkę z targowiskami. Już parę lat temu zlikwidowano targowisko przy placu Grunwaldzkim: jedno z nielicznych miejsc we Wrocławiu, w których ludzie jeszcze ze sobą rozmawiali. Targowisko raziło gusta estetyczne postępowych wrocławian, stało na przeszkodzie rozwojowi okolicy: w końcu tuż obok powstawał Pasaż Grunwaldzki - bardzo piękna i estetyczna galeria handlowa. Protesty kupców nie były tak zdecydowane, jak te w Warszawie. Dutkiewicz obiecał im bowiem miejsce do targowania przy ul. Jedności Narodowej.

Do dziś żaden bazar przy ul. Jedności Narodowej nie powstał. Nawiasem mówiąc miejsce, w którym był bazar na Grunwaldzkim, też wciąż jest puste.
Jeśli więc nawet warszawscy kupcy byli nieufni w negocjacjach z władzami Warszawy, należy im tylko pogratulować rozsądku.
Parę dni temu byłem w Krakowie. Z zazdrością spoglądałem na targ przy Starym Kleparzu czy na placu Nowym. Babuszkom z akcentem, które sprzedają na Kleparzu ser, Dutkiewicz kazałby spierdalać już dawno temu. Za nieeuropejską estetykę.

Czasami wydaje mi się, że Wrocław staje się bardziej warszawski od Warszawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz